Niemieccy dziennikarze przed rozpoczęciem arcyważnego starcia w Barcelonie jednogłośnie wskazywali na Roberta Lewandowskiego jako główne zagrożenie dla Borussii Dortmund. Jakże prorocze okazały się te przewidywania! Polski kapitan, doskonale znający smak rywalizacji z byłą drużyną, już w pierwszej połowie kilkukrotnie napsuł krwi bramkarzowi BVB, Gregorowi Kobelowi. Jednak to po zmianie stron „Lewy” w pełni rozwinął skrzydła, dwukrotnie pakując piłkę do siatki, co w znacznym stopniu uspokoiło nerwy kibiców zgromadzonych na Camp Nou. Jego dwa trafienia pozwoliły Barcelonie odskoczyć na bezpieczną odległość, a ostatecznie spotkanie zakończyło się wysokim zwycięstwem gospodarzy 4:0.
Lewandowski tradycyjnie groźny dla byłego klubu
Robert Lewandowski, prawdziwy postrach Borussii Dortmund, po raz kolejny udowodnił swoją klasę w starciu z byłym klubem. Przed tym ćwierćfinałowym meczem Ligi Mistrzów jego bilans przeciwko BVB wynosił imponujące 27 bramek w 27 spotkaniach. Nic więc dziwnego, że niemieckie media z taką uwagą śledziły każdy jego ruch przed tym kluczowym pojedynkiem. Historia jego występów przeciwko Borussii jest pełna emocjonujących momentów i bramek, które często decydowały o losach spotkań. Jego transfer z Dortmundu do Bayernu Monachium, a następnie do Barcelony, tylko podsycał rywalizację i sprawiał, że każde jego starcie z BVB było wyczekiwane przez kibiców na całym świecie.
Pierwsza połowa z przewagą Barcelony i golem Raphinhi
Już w siódmej minucie spotkania Robert Lewandowski miał idealną okazję, aby otworzyć wynik. Po jego mocnym uderzeniu piłka zmierzała pod poprzeczkę, jednak świetną interwencją popisał się Kobel, parując futbolówkę na rzut rożny. Mimo to, do szatni „Duma Katalonii” schodziła z jednobramkowym prowadzeniem. Bramkę zdobył Raphinha, który z najbliższej odległości wpakował piłkę do siatki, niejako „kradnąc” gola młodemu stoperowi Pau Cubarsiemu, który również brał udział w tej akcji. Ta sytuacja pokazała determinację Barcelony i ich skuteczność w polu karnym przeciwnika. Raphinha, który w tym sezonie Ligi Mistrzów prezentuje znakomitą formę, po raz kolejny udowodnił swoją wartość dla drużyny.
Ekspresowe trafienie Lewandowskiego po przerwie
Po zmianie stron Robertowi Lewandowskiemu wystarczyły zaledwie trzy minuty, aby wpisać się na listę strzelców. Raphinha, walcząc o piłkę niemal przy linii końcowej, zdołał dograć „zawiesinkę” wzdłuż bramki, gdzie czekał niepilnowany Lewandowski. Polski napastnik z zimną krwią wykorzystał sytuację, pakując piłkę do siatki z bliskiej odległości. Bez względu na to, czy sytuacja była łatwa, czy trudna, radość na trybunach Camp Nou była nieopisana. Prowadzenie 2:0 dało Barcelonie upragniony spokój i pozwoliło kontrolować dalszy przebieg spotkania. To była typowa bramka „Lewego”, który doskonale odnajduje się w polu karnym i potrafi wykorzystać nawet najmniejsze błędy obrony przeciwnika.
Lewandowski powiększa swój imponujący bilans przeciwko BVB
Tym samym Robert Lewandowski powiększył swój imponujący dorobek bramkowy w meczach przeciwko Borussii Dortmund do 28 trafień. Określenie go mianem „kata” BVB wydaje się być najtrafniejszym podsumowaniem jego skuteczności w starciach z tym zespołem. W fazie grupowej obecnej edycji Ligi Mistrzów nie udało mu się zdobyć bramki w Dortmundzie, ale dokonał tego w znacznie ważniejszym spotkaniu – w ćwierćfinale. Był to jego dziesiąty gol w tej edycji rozgrywek, dzięki czemu utrzymał się w ścisłej czołówce klasyfikacji strzelców, ustępując jedynie Raphinhi o dwa trafienia. Rywalizacja o koronę króla strzelców Ligi Mistrzów w tym sezonie zapowiada się niezwykle interesująco, a Lewandowski z pewnością nie powiedział jeszcze ostatniego słowa.
Niemieckie media komentują występ Polaka
W niemczech głośno komentowano występ Roberta Lewandowskiego, a szefowie Borussii Dortmund nie kryli swojego rozczarowania postawą drużyny, ale jednocześnie podkreślali klasę polskiego napastnika. Historia rywalizacji Lewandowskiego z BVB trwa już jedenaście lat i za każdym razem dostarcza kibicom wielu emocji. Jego umiejętność zdobywania bramek w kluczowych momentach sprawia, że jest on postrachem obrońców i bramkarzy. Niemieckie media szeroko rozpisywały się o jego wpływie na grę Barcelony i o tym, jak bardzo Borussia odczuła jego brak w swoich szeregach.
Dublet Lewandowskiego i gol Yamala przypieczętowują zwycięstwo Barcelony
W 66. minucie Robert Lewandowski po raz drugi wpisał się na listę strzelców, pogrążając Borussię Dortmund. Tym razem popisał się mocnym uderzeniem z dalszej odległości, przy którym Kobel ponownie był bezradny. Wynik na 4:0 ustalił młody Lamine Yamal na niespełna kwadrans przed końcem regulaminowego czasu gry. Tym samym FC Barcelona postawiła już jedną nogę w półfinale Ligi Mistrzów, a ich awans wydaje się być niemal formalnością przed rewanżowym spotkaniem w Dortmundzie. Wysokie zwycięstwo na własnym stadionie daje im ogromną przewagę i pewność siebie przed rewanżem.
Historyczny wyczyn Lewandowskiego w Lidze Mistrzów
Robert Lewandowski przeszedł do historii Ligi Mistrzów. Jego osiągnięcie jest bezprecedensowe i świadczy o jego niezwykłej klasie oraz długowieczności na najwyższym poziomie. Polak zdobył w tym meczu swoją dziesiątą bramkę w bieżącej edycji europejskich rozgrywek, co pozwoliło mu dokonać czegoś, czego nie udało się wcześniej żadnemu innemu piłkarzowi w historii tych prestiżowych rozgrywek. Jego nazwisko na stałe zapisało się w annałach Ligi Mistrzów, a kibice Barcelony mogą być dumni z posiadania w swoich szeregach tak wybitnego napastnika.
Oczekiwania kibiców co do roli Lewandowskiego w meczu
Kibice barcelony z niecierpliwością oczekiwali występu Roberta Lewandowskiego w tym ćwierćfinałowym starciu, licząc na jego bramki i wkład w zwycięstwo. Jego doskonała znajomość Borussii Dortmund oraz imponujący bilans bramkowy przeciwko tej drużynie (27 goli w 27 meczach przed tym spotkaniem) dawały im nadzieję na dobry wynik. Hiszpańskie media otwarcie pisały o obawach niemieckich kibiców związanych z osobą polskiego napastnika. I jak się okazało, te obawy były w pełni uzasadnione, ponieważ kolejne dwa trafienia Lewandowskiego w środowy wieczór nie tylko przypieczętowały zwycięstwo Barcelony, ale także zapewniły mu miejsce w historii Ligi Mistrzów.
Lewandowski pierwszym piłkarzem z takim osiągnięciem w LM
Robert Lewandowski, pierwszy w historii Ligi Mistrzów, dokonał niebywałego wyczynu. Mimo kilku okazji w pierwszej połowie, nie udało mu się wówczas pokonać Kobela. Jednak w drugiej części spotkania z nawiązką zrekompensował sobie te niepowodzenia. Pierwszego gola zdobył w 48. minucie, wykazując się przytomnością w polu karnym i umieszczając piłkę głową w siatce z bliskiej odległości. Już to trafienie zapisało go na kartach historii rozgrywek.
Statystycy podkreślają wyjątkowość wyczynu Polaka
Jak donosi optajose na platformie X, Robert Lewandowski stał się pierwszym piłkarzem w historii Ligi Mistrzów, który zdobył co najmniej 10 bramek w jednym sezonie dla trzech różnych klubów. Wcześniej dokonał tego dla Borussii Dortmund i Bayernu Monachium, a teraz dołączył do tego grona Barcelonę. „Zabójczy” – tak skomentowali to osiągnięcie statystycy, podkreślając jego niezwykłą skuteczność i adaptacyjność w różnych zespołach i ligach. Jego umiejętność utrzymania wysokiego poziomu gry przez wiele lat jest godna podziwu.
Lewandowski nie zamierza zwalniać tempa w Lidze Mistrzów
A na tym Polak nie zamierzał się zatrzymywać i w drugiej połowie dołożył jeszcze jedno trafienie. Tym samym jego dorobek w bieżącej edycji Ligi Mistrzów wzrósł do 11 bramek, co umacnia jego pozycję w walce o koronę króla strzelców. Jego determinacja i chęć do zdobywania kolejnych bramek są imponujące, a kibice Barcelony liczą na to, że poprowadzi ich do upragnionego triumfu w Lidze Mistrzów.
Hiszpańskie media podsumowują występ Lewandowskiego i Szczęsnego
Hiszpańskie media nie czekały do końca meczu, aby podsumować występ Wojciecha Szczęsnego i Roberta Lewandowskiego. O ile Szczęsny musiał kilkukrotnie interweniować w pierwszej połowie, o tyle w drugiej części spotkania defensywa Borussii Dortmund nie była w stanie powstrzymać ataków Barcelony, a Lewandowski i jego koledzy z ofensywy raz po raz stwarzali zagrożenie pod bramką Kobela. Na dziesięć minut przed końcem spotkania trener Hansi Flick zdecydował się zdjąć Lewandowskiego z murawy. Polski napastnik wykonał już swoją pracę i mógł w spokoju obserwować końcówkę meczu. Ostatecznie Barcelona odniosła zasłużone zwycięstwo 4:0. Rewanżowe spotkanie zaplanowane jest na 15 kwietnia i wydaje się, że Borussia będzie miała niezwykle trudne zadanie, aby odrobić tak dużą stratę.
Koncert Lewandowskiego i deklasacja Borussii
Koncert Roberta Lewandowskiego! Dwa gole w hicie Ligi Mistrzów przypieczętowały pogrom jego byłego zespołu. Ten mecz to nie była tylko deklasacja, to było prawdziwe show z udziałem trzech bohaterów ofensywnej formacji Barcelony, a jednym z nich był właśnie Lewandowski. Jego dwa trafienia sprawiły, że Borussia Dortmund po katastrofalnej drugiej połowie przegrała w Katalonii aż 0:4, co oznacza, że Blaugrana jest już jedną nogą w półfinale rozgrywek. A Lewandowskiemu brakuje już tylko jednego gola, aby dołączyć do grona legend Barcelony, które mają na swoim koncie co najmniej 100 bramek w barwach klubu. Kibice z niecierpliwością czekają na ten jubileuszowy gol.
Wyróżniający się gracze Barcelony w meczu z BVB
Robert Lewandowski strzelił dwa gole, ale równie dobrze zaprezentowali się Raphinha i młody Lamine Yamal. Każdy z nich zakończył to jednostronne spotkanie z bramką na koncie, co świadczy o sile ofensywnej Barcelony. Wojciech Szczęsny, bramkarz Juventusu Turyn, który komentował to spotkanie dla jednej ze stacji telewizyjnych, mógł tylko obserwować koncert ofensywnego tercetu Barcelony. Borussia Dortmund zagroziła bramce strzeżonej przez Marca-André ter Stegena tylko pod koniec pierwszej połowy, ale ostatecznie nie zdołała zdobyć gola. Z kolei kapitan reprezentacji Polski zdobył w tym meczu swoje bramki numer 98 i 99 w barwach Barcelony i nie ma wątpliwości, że wkrótce będzie świętował swój setny gol dla katalońskiego klubu.
Przedmeczowe wspomnienia starć Barcelony z Borussią
Starcie w stolicy katalonii zapowiadało się niezwykle interesująco, a kibice zacierali ręce na pojedynek dwóch renomowanych europejskich drużyn. Nie musieli długo sięgać pamięcią wstecz, aby przypomnieć sobie ostatnie bezpośrednie starcie obu zespołów. W grudniu, w emocjonującym meczu w Dortmundzie, Barcelona w szalonym stylu wywalczyła trzy punkty, odwracając losy spotkania w ostatnich minutach. Kibice licznie zgromadzeni na Estadio Montjuic mieli nadzieję, że tym razem zwycięstwo przyjdzie bez tak dużych nerwów i że ich drużyna zdominuje rywala od pierwszej do ostatniej minuty.
Skład Barcelony i taktyka na mecz z Borussią
Hansi flick, trener FC Barcelony, postawił na praktycznie najmocniejszą jedenastkę na to kluczowe spotkanie. Jedyną małą niespodzianką mogło być wystawienie Fermina Lopeza w podstawowym składzie kosztem Gaviego, zwłaszcza po jego dobrym występie przeciwko Betisowi. Jednak niemiecki szkoleniowiec nie zamierzał rezygnować z ofensywnego tercetu Raphinha – Lamine Yamal – Robert Lewandowski, który miał zapewnić Barcelonie zwycięstwo w tym ważnym meczu. Jego decyzja okazała się trafna, a cała trójka zaprezentowała się znakomicie, zdobywając łącznie cztery bramki.
Aktywność Lamine’a Yamala od pierwszych minut meczu
Już od pierwszych minut spotkania, zgodnie z przewidywaniami, obronę Borussii Dortmund nękał młody Lamine Yamal. Hiszpański skrzydłowy grał z ogromną determinacją i wydawało się, że jego głównym celem jest oddanie strzału na bramkę strzeżoną przez Gregora Kobela w każdej możliwej sytuacji w polu karnym. Ta taktyka przynosiła Barcelonie spore korzyści, ponieważ w początkowych minutach obrońcy z Dortmundu mieli ogromne problemy z upilnowaniem dynamicznego i nieprzewidywalnego skrzydłowego. Jego szybkość i umiejętność dryblingu sprawiały im wiele kłopotów.
Dominacja Barcelony i interwencja Kobela po strzale Lewandowskiego
FC barcelona nie przestawała dominować na placu gry, a swoją doskonałą szansę na zdobycie bramki miał również Robert Lewandowski. Polski napastnik znalazł się w dogodnej pozycji w polu karnym i oddał mocny strzał, ale tym razem ponownie górą był Gregor Kobel, który popisał się kapitalną interwencją, ratując swój zespół przed utratą gola. Jednak tego, co stało się w 25. minucie, nawet on nie był w stanie zatrzymać. Po głębokim dośrodkowaniu w pole karne Borussii Dortmund z rzutu wolnego piłkę pod bramkę skierował przytomnie Inigo Martinez. Jeszcze lepszym refleksem popisał się Pau Cubarsi, ale powtórki pokazały, że bramkę ostatecznie zapisano na konto Raphinhi, który dotknął piłkę tuż przed linią bramkową.
Kontrowersyjna sytuacja z golem Raphinhi i analiza VAR
I co ciekawe, przez tę sytuację przez moment wydawało się, że mogło dojść do spalonego. System VAR analizował kontakt Raphinhi z piłką, ale ostatecznie nie cofnął decyzji arbitra. W ten sposób, po niespełna pół godzinie gry, Blaugrana wyszła na prowadzenie, które trzeba przyznać, było w pełni zasłużone. Ich przewaga w posiadaniu piłki i liczba stworzonych sytuacji bramkowych świadczyły o ich dominacji na boisku.
Pierwsza groźna akcja Borussii i błąd Kounde
Dziesięć minut później borussia dortmund w końcu doczekała się swojej pierwszej dogodnej sytuacji strzeleckiej. Jules Kounde zaspał, łamiąc linię spalonego, przez co oko w oko z Wojciechem Szczęsnym stanął Serhou Guirassy. Napastnik z Dortmundu miał wymarzoną szansę na zdobycie wyrównującej bramki, musiał jedynie czysto trafić w piłkę. Ostatecznie jednak skiksował i tylko cudem Barcelona nie straciła gola, co mogło znacząco zmienić obraz pierwszej połowy.
Nadzieje Borussii szybko rozwiane po przerwie
Do borussii wróciła nadzieja na korzystny rezultat. Jednak ta nadzieja szybko wyparowała w 48. minucie, kiedy to Robert Lewandowski zdobył swoją pierwszą bramkę w tym spotkaniu. FC Barcelona rozpoczęła mecz z ogromną energią, raz po raz atakując bramkę Borussii, ale im dalej w mecz, tym częściej do głosu dochodzili goście, stwarzając sobie dogodne sytuacje strzeleckie. Kolejne szanse miał Guirassy, ale nie potrafił zmusić ter Stegena do interwencji. Końcówka pierwszej połowy mogła napawać optymizmem kibiców BVB, ale początek drugiej części gry okazał się dla nich prawdziwym koszmarem.
Pierwszy gol Lewandowskiego głową po podaniu Raphinhi
Nieco przeciągnięte dośrodkowanie lamine’a yamala w ostatniej chwili wyratował Raphinha, próbując przekierować piłkę pod bramkę. Tam czekał niezawodny Robert Lewandowski, który dostawił głowę tam, gdzie było trzeba, i z najbliższej odległości posłał piłkę do siatki swojej byłej drużyny. Polakowi należały się brawa nie tylko za świetne odnalezienie się w trudnej sytuacji, ale także za potężny wyskok, dzięki któremu podwyższył prowadzenie Blaugrany. To było jego 98. trafienie w barwach Barcelony, a kibice zgotowali mu gromkie owacje.
Barcelona wykorzystuje brak nadziei u rywali
W tym momencie wyglądało na to, że piłkarzy borussii dortmund znów opuściła wszelka nadzieja na korzystny wynik, a piłkarze Barcelony zamierzali wykorzystać to w stu procentach. I wcale nie musieli długo czekać, aby powiększyć swoją przewagę przed rewanżowym spotkaniem w Dortmundzie i sprawić, by ich sytuacja w walce o awans do półfinału Ligi Mistrzów stała się niezwykle komfortowa. A główną rolę w tej akcji odegrał nie kto inny, jak sam Robert Lewandowski, który po raz kolejny udowodnił swoją klasę i skuteczność.
Drugi gol Lewandowskiego i walka o setną bramkę w Barcelonie
Polak świetnie ruszył do kontrataku Barcelony, wyczekał na odpowiedni moment po płaskim dograniu z prawej strony boiska od Fermina Lopeza i bardzo pewnym strzałem pokonał Kobela po raz drugi w środowy wieczór. W ten sposób miał pełne prawo walczyć o to, by jeszcze tego samego dnia strzelić swoją setną bramkę w barwach Barcelony. Brakowało mu już tylko jednego skutecznego uderzenia, również do tego, aby zrównać się z Raphinhą w klasyfikacji strzelców Ligi Mistrzów w tym sezonie. Rywalizacja między nimi o koronę króla strzelców jest jednym z ciekawszych wątków tej edycji rozgrywek.
Spokój Szczęsnego w drugiej połowie meczu
Co warto podkreślić, o ile Wojciech Szczęsny miał pewne powody do niepokoju w końcówce pierwszej połowy, o tyle w drugiej części spotkania piłkarze Borussii Dortmund praktycznie nie stwarzali już zagrożenia pod jego bramką. W tym momencie nic nie zapowiadało, aby jego seria meczów bez porażki od styczniowego debiutu miała być w jakikolwiek sposób zagrożona. Solidna defensywa Barcelony w drugiej połowie skutecznie neutralizowała ataki gości.
Kontynuacja koncertu Barcelony i gol Yamala
FC barcelona nie zamierzała bowiem zwalniać tempa i choćby na moment spocząć na laurach. Drugą asystę w tym wieczorze zanotował Raphinha, który tym razem obsłużył perfekcyjnym podaniem młodego Lamine’a Yamala. Młody gwiazdor Barcelony nie miał większych problemów z pokonaniem bezradnego Gregora Kobela, ustalając wynik spotkania na 4:0. Warto również zauważyć, że cała akcja rozpoczęła się od świetnego odbioru piłki przez Roberta Lewandowskiego, który przytomnie rozpoczął kontratak zakończony efektowną bramką Yamala.
Zmiana Lewandowskiego i zasłużone owacje
Szansę na dopełnienie niemalże wymarzonego wieczoru dla Roberta Lewandowskiego odebrał trener Hansi Flick, decydując się na zdjęcie swojego kluczowego napastnika z boiska w 80. minucie gry. W pierwszej połowie Polak może nie błyszczał tak bardzo, ale to, co wydarzyło się po przerwie, było jego absolutnym popisem. W pełni zasłużył na owację na stojąco, jaką zgotowali mu licznie zgromadzeni kibice na Estadio Montjuic. Jego dwa gole i ogólny wkład w grę zespołu były nieocenione.
Spalony gol Borussii w końcówce i koniec jednostronnego meczu
W końcówce spotkania wojciech szczęsny w końcu skapitulował po kontrataku i uderzeniu Maximiliana Baiera, ale nawet to trafienie nie dało Borussii Dortmund choćby minimalnego powodu do radości. Sędzia liniowy słusznie zasygnalizował pozycję spaloną, a niedługo później arbiter główny zakończył jednostronne spotkanie w stolicy Katalonii. Zamiast oczekiwanego, emocjonującego hitu, kibice byli świadkami show jednej drużyny, w której pierwsze skrzypce grał ofensywny tercet w składzie Lewandowski, Raphinha i Yamal.
Podsumowanie dominacji Barcelony i perspektywy na półfinał
Kibice barcelony nie mogli wymarzyć sobie lepszego scenariusza pierwszego aktu walki o półfinał Ligi Mistrzów. Wysokie zwycięstwo 4:0 przed rewanżem w Dortmundzie sprawia, że awans do kolejnej rundy wydaje się być niemal pewny. Przy tak znakomitej formie Roberta Lewandowskiego, Raphinhi i Lamine’a Yamala, FC Barcelona wyrasta na jednego z głównych faworytów do zdobycia upragnionego trofeum Ligi Mistrzów po dziesięciu latach przerwy. Ich ofensywna siła i skuteczność mogą sprawić problemy każdej drużynie w Europie.














