W ostatnich dniach na Lotnisku Chopina doszło do serii incydentów, w których samoloty musiały przerywać lądowanie tuż przed przyziemieniem. Przykład z egipskim przewoźnikiem wywołał falę dyskusji na temat bezpieczeństwa i organizacji operacji lotniczych na stołecznym lotnisku. Kontroler ruchu lotniczego najpierw udzielił zgody na zajęcie pasa i start egipskiego samolotu, lecz wkrótce wycofał tę decyzję. Mimo to, maszyna znalazła się na pasie, co doprowadziło do niebezpiecznej sytuacji zbliżenia z innym samolotem, który właśnie podchodził do lądowania. Pilot lądującego samolotu zmuszony był przerwać podejście na wysokości zaledwie 280 metrów, aby uniknąć kolizji.
Takie sytuacje miały miejsce wielokrotnie w ciągu ostatnich kilku dni, co wywołało obawy o bezpieczeństwo operacji na lotnisku. Eksperci podkreślają, że procedura przerwania lądowania i odlotu na tzw. drugie okrążenie (z ang. „go-around”) jest standardową praktyką w lotnictwie i nie powinna stanowić zagrożenia, jeśli jest stosowana prawidłowo.
Procedura przerwania lądowania – co to oznacza dla bezpieczeństwa lotów?
„Procedura odejścia na drugi krąg jest standardowa w określonych sytuacjach z uwagi na bezpieczeństwo prowadzenia operacji lotniczych. Również w tym wypadku była niezbędna. W oparciu o obowiązujące przepisy decyzję o jej wdrożeniu podjął kontroler ruchu lotniczego z warszawskiej wieży. Umożliwiło to obydwu pilotom wykonanie zaplanowanych operacji w sposób bezpieczny i zgodnie z formalnymi procedurami,” uspokaja Marcin Hadaj, rzecznik Polskiej Agencji Żeglugi Powietrznej.
Odejście na „drugi krąg” jest jednym z najważniejszych elementów zapewniających bezpieczeństwo w sytuacjach, gdy podejście do lądowania staje się niebezpieczne. W tym przypadku umożliwia ono pilotom ponowne podejście do lądowania, gdy zaistnieją okoliczności mogące zagrozić bezpiecznemu przyziemieniu.
Incydent z blokującym samolotem – co dokładnie się wydarzyło?
W jednym z przypadków, w niedzielę po godzinie 16, do lądowania w Warszawie podchodził boeing 737 polskiego przewoźnika, lecący z Hurgady. W tym samym czasie na płycie lotniska w kierunku pasa kołował airbus A320. Kontroler lotu początkowo wydał zgodę na start airbusa, lecz chwilę później wycofał tę zgodę, pozwalając jednocześnie na wjazd maszyny na drogę startową. W efekcie airbus stanął na pasie o godzinie 16:08, co zbiegło się w czasie z podejściem do lądowania boeinga, znajdującego się już na końcowym etapie podejścia.
„Poruszająca się z prędkością około 290 kilometrów na godzinę maszyna znajduje się cztery kilometry od progu pasa. Na wysokości 280 metrów pilot przerywa lądowanie, samolot wznosi się i w bezpiecznej odległości przelatuje nad stojącym na pasie airbusem. Na 'drugie okrążenie’ odleciał także samolot lądujący za boeingiem.”